Żeglarstwo i sport motorowodny należą do tych aktywności, które są uprawiane nie tylko na otwartej przestrzeni, ale przede wszystkim na wodzie, która jest z swojej natury żywiołem niebezpiecznym dla człowieka. Dbanie o bezpieczeństwo załogi i jachtu jest jednym z podstawowych obowiązków sternika, ale żeglarstwo, to także sport zespołowy-do osiągania wszelkich celów potrzebna w jest współpraca całej załogi.
Potencjalne zagrożenia związane z przebywaniem na pokładzie jachtu pojawiają się już na początku rejsu, a kończą dopiero z chwilą wyokrętowania i zejścia na ląd.
Po przejęciu jachtu
Niezwykle ważną rolę w zachowaniu bezpieczeństwa na jachcie odgrywa szkolenie na początku rejsu. W przypadku tzw. czarteru bez patentu, kiedy funkcję kapitana jednostki pływającej pełnie osoba bez formalnych uprawnień, obowiązek przeszkolenia z zakresu zasad bezpieczeństwa należy do czarterującego jacht. Jednak w praktyce za bezpieczeństwo łodzi i całej załogi odpowiada sternik-niezależnie od tego czy jest starym wilkiem morskim, z patentem kapitana, siwą brodą i wielką fajką, czy też żółtodziobem, który pierwszy raz znalazł się na pokładzie jachtu i podjął roli skippera.
Zakres szkolenia załogi na początku rejsu zależy od:
- planowanej trasy rejsu i czasu jego trwania
- doświadczenia załogi i samego kapitana
- spodziewanych warunków na trasie
- wielkości jachtu i jego wyposażenia
Ogólna zasada jest prosta: im bardziej doświadczona załoga, tym szkolenie krótsze. Jeżeli jednak załoga pochodzi z naboru internetowego (“randka w ciemno” i kapitan nic o niej nie wie, lepiej nie ufać słownym deklaracjom ani nawet patentom sternika morskiego czy kapitana. W żeglarstwie można spotkać niestety wyjątkowo wielu różnej maści mitomanów, totumfackich, kuzynów barona Muenchausena w linii prostej oraz zwyczajnych konfabulatorów. Skutecznym lekarstwem na porywy nieskrępowanej niczym fantazji owych naśladowców Franka Dolasa jest dokładne sprawdzenie ich wiarygodności. Problem ten nie istnieje, jeżeli pływamy przez dłuższy czas w jednej załodze i dobrze się znamy.
Tak czy inaczej, należy na początku ustalić, nie tylko kto ma jakie doświadczenie/patent, ale czy potrafi pływać, tj. unosić się na wodzie. Osoby bez tej umiejętności powinny przebywać na pokładzie w kamizelce ratunkowej/asekuracyjnej bez względu na pogodę. Z jachtu bardzo łatwo wypaść za burtę. Kiedyś miałem na pokładzie nastolatka, który z powodzeniem brał udział w zawodach pływackich. Podczas wchodzenia na pokład w porcie poślizgnął się i wpadł do wody. Był w takim szoku, że zaczął się topić!
Co należy omówić z załogą na początku rejsu?
Wszystko, co ma wpływ na bezpieczeństwo ludzi i jachtu.
Zaczynamy od zademonstrowania wchodzenia i schodzenia z pokładu. Jeżeli jacht stoi przy kei burtą (longside), to należy wchodzić w okolicy want grota, gdzie kadłub jest najszerszy i przez to najbliżej brzegu. Należy najpierw złapać się ręką (lub obydwoma) za wantę, postawić jedną nogę na pokładzie i podciagając się do góry przejść nad sztormrelingiem. Jeżeli przy tej okazji wanta pęka, a masz “wylata”, to w trosce o bezpieczeństwo należy zmienić jacht.
W przypadku, gdy stoimy rufą do nabrzeżą przechodzimy po trapie lub bezpośrednio z kei trzymając się za kosz rufowy/achtersztag.
Poruszając się po pokładzie pamiętamy o zasadach:
- jedna ręka dla jachtu, druga ręka dla siebie
- trzy punkty podparcie
- lepiej siedzieć niż stać
- przechodzimy burtą nawietrzną
Na pokładzie często jest ślisko, na dodatek wiele przeszkód: knagi, bloczki szotów, kabestany, liny itp. Bardzo łatwo jest się potknąć i przewrócić. Dlatego poruszając się po deku zawsze trzeba się czegoś trzymać: wanta, sztag, achtersztag, kosz, sztormreling. W pewnych sytuacjach nieodzowna będzie dłoń kolegi, a jeszcze bardziej koleżanki.
Dla zachowania równowagi przestrzegamy zasady trzech punktów podparcia-stoimy na obydwu nogach i trzymamy jedną ręką lub odwrotnie (nie chodzi mi jednak o stawanie na rękach). Człowiek, który stoi, ma wysoko umieszczony środek ciężkości (patrz częsty u wielu żeglarzy “mięsień piwny”), i łatwo może się przewrócić. Pozycja siedząca jest znacznie bardziej bezpieczna (nie tylko w portowej tawernie grubo po północy).
Chodząc po pokładzie nie trzymamy oczywiście rąk w kieszeniach. Po pierwsze jest to sprzeczne z zasadami kultury, a po drugie, w przypadku przewrócenia się grozi zatruciem nosa w pokład, albo co gorsza twardy jak skała bęben kabestanu.
Kiedy płyniemy pod żaglami, przechodząc na przykład na dziób czy do masztu, poruszamy się zawsze burtą nawietrzną.
Ważnym miejscem jest zejściówka. W większości przypadków jest to jedyny “ciąg komunikacyjny” między pokładem, a kabiną. Dlatego nie należy jej blokować, a do jachtu wchodzić tyłem. Schodnia jest na ogół stroma, stopnie wąskie, a czasami sliskie. Schodząc tyłem możemy trzymać się rękoma za uchwyty przy zejściówce (handrelingi).
Na jachcie żaglowym załoga powinna też zdjąć obrączki i pierścionki. Oczywiście żaden szanujący się żeglarz nie będzie udawał w portowej tawernie “wakacyjnego kawalera”. Chodzi o bezpieczeństwo-metalowe kółeczko na palcu latwo zahaczyć o zawleczkę ściągacza i doznać groźnej kontuzji. Podobnie długie włosy, zwłaszcza kobiece, choć w piękne same w sobie mogą być źródłem zagrożenia-łatwo je zaplatać w szoty foka i wciągnąć w bloczki, albo zaczepić o łopoczące żagle. Co innego podczas wieczornego wyjścia do tawerny. Wtedy długie włosy mogą być groźne tylko dla bawiących tam samotnych mężczyzn.
Przed wypłynięciem z portu należy też przećwiczyć i omówić z załogą:
- składanie i stawianie masztu
- obsługę silnika
- rozmieszczenie i użycie kamizelek ratunkowych/asekuracyjnych
- użycie koła ratunkowego
- podawanie lin na keję
- prace cumami na pokladzie (knagi, kluzy)
- manewr awaryjny “Człowiek za burtą”
- zachowanie po wywrotce jachtu
- stawianie i zrzucanie żagli
- praca przy kabestanie
- praca bosakiem
- korzystanie z kuchenki gazowej
- obsługa kingstonu
Szukasz czarteru jachtu na Mazurach? Zapraszamy na pokłady naszych jachtów.